top of page
Paweł Soloch o Władysławie Stasiaku

Władysława Stasiaka poznałem osobiście pod koniec lat dziewięćdziesiątych na spotkaniach organizowanych u księży jezuitów przy ulicy Rakowieckiej. Animatorem spotkań był pan Jacek Czaputowicz, dziś dyrektor KSAP. Władek od razu podsunął pomysł, żebyśmy się zajęli bezpieczeństwem. Z jego inicjatywy i wskutek jego uporu, bo przeszkód administracyjnych było dużo, powstało wówczas Stowarzyszenie „Pro Patria”, które gromadziło ludzi związanych ze służbą państwową, jednakowo zatroskanych o dobro wspólne, choć mających zróżnicowane poglądy polityczne.

 

Na początku lat dziewięćdziesiątych elity polityczne naszego kraju były zgodne, że racją stanu Polski jest wejście do struktur zachodnich – Unii Europejskiej i NATO. W ramach Stowarzyszenia również się nad tym zastanawialiśmy. Jednym z problemów, które się wówczas pojawiły, były działania państwa związane z zarządzaniem kryzysowym. Podział na administrację państwową i samorządową nie powinien przesłaniać celu nadrzędnego, jakim jest służba publiczna. Taki model najpełniej, jak mi się wydaje, realizował się w moich doświadczeniach zawodowych z czasów, kiedy byłem współpracownikiem Władysława Stasiaka jako wiceprezydenta Warszawy. Mimo że był on wysokim urzędnikiem samorządowym, to jednak zadania związane z bezpieczeństwem realizował zawsze w łączności ze służbami państwowymi podległymi ministrowi spraw wewnętrznych i administracji. Ochrona ludności stanowiła więc integralny element systemu bezpieczeństwa.

 

W działaniach, które podejmował Władysław, stale ujawniało się dążenie do integracji, realizowane na różnych poziomach. Z jednej strony była to integracja służb publicznych, z drugiej zaś – włączanie w te działania również obywateli oraz podmiotów spoza administracji publicznej. Dlatego też inicjatywy podejmowane w stolicy, na przykład stworzenie Warszawskiej Mapy Bezpieczeństwa czy akcja „Sektor” związana z zapewnieniem bezpieczeństwa w rejonie Dworca Centralnego i Pałacu Kultury, zostały następnie włączone w agendę działań Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w ramach programu „Razem Bezpieczniej”.

 

Kwestia integracji i koordynacji różnych służb pozostaje ważna do dzisiaj. Każdy, kto zetknął się ze sposobem funkcjonowania ministerstwa, zwłaszcza zaś Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, wie, że jest to gigantyczna instytucja, w której nie wszystkie jednostki realizują te same cele. Szczęśliwie jednak zetknęliśmy się z ludźmi, których sprawy administracyjne zajmowały także poza miejscem pracy. Niezwykle cenne są dobre kontakty ludzi, którzy mimo zajmowania różnych stanowisk wzajemnie się rozumieją. Na tym właśnie polega idea dobrej służby cywilnej. Wzorce takich zachowań nabył Władek w KSAP, a później rozwijał je w bezpośrednich kontaktach.

 

Niezwykle ważna jest rola funkcjonariuszy administracji publicznej jako koordynatorów rozmaitych projektów, czyli osób, które integrują pewne działania. Chodzi na przykład o zadania wojewody i administracji państwowej w terenie, jak dotąd nie do końca zdefiniowane. Władysław wielokrotnie tę kwestię podnosił. Twierdził, że jeśli myślimy o budowaniu jakiegokolwiek systemu bezpieczeństwa wewnętrznego w obrębie państwa – jednak bez roli administratorów generalistów, których funkcje mają cechy służby, podobnie jak to ma miejsce w przypadku żołnierzy czy policjantów – trudno jest mówić o zdolności wojewodów do trwałego i systematycznego zapewniania koordynacji działań administracji w terenie.

 

Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na kwestię kultury urzędniczej, którą Władysław Stasiak reprezentował i której znaczenie podkreślał w swojej działalności. Miałem przyjemność i zaszczyt być jego podwładnym trzykrotnie: kiedy pełnił funkcję wiceprezydenta Warszawy, ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz szefa BBN. Mogę powiedzieć, że obok etosu, który w przypadku urzędnika jest oczywiście kluczowy, ważne było dla niego zachowanie pewnej ciągłości, pamięci instytucjonalnej.

 

Władysław uważał, że urzędnicy, którzy zajmują się daną tematyką, nie powinni być wskutek blokady awansu lub nieustannych zmian przepisów spychani ze ścieżki kariery, że system administracji powinien czynić użytek z ich umiejętności i wiedzy. Również ta sprawa była przedmiotem jego troski.

 

Władysław był niewątpliwie przedstawicielem kultury KSAP. W swojej późniejszej działalności ten właśnie etos współtworzył i rozwijał, co zresztą trwa do dziś.

bottom of page