top of page
Jan Pastwa o Władysławie Stasiaku

Ciężko się pisze wspomnienie o kimś młodszym od siebie...

Władek, wiekowo młodszy, był przecież moim Czcigodnym Starszym Kolegą z I Promocji.

Nasze ścieżki po szkole przecinały się od czasu do czasu, ale zawsze było mi żal, że rzadko kiedy mieliśmy czas na to, aby dłużej pogadać.

 

Władek budował swoje urzędnicze życie w sposób bardzo solidny - zaczynał w Departamencie Obrony Narodowej i Bezpieczeństwa Wewnętrznego NIK - miejscu, z którego bardzo dobrze było widać wszelkie niedostatki sił zbrojnych i porządku publicznego, i doszedł w nim w ciągu 9 lat do stanowiska dyrektora. Cała jego późniejsza działalność była nacechowana ogromna znajomością rzeczy, doświadczeniem i wyczuciem. Wnosił też właściwe absolwentom KSAP dążenie do modernizacji i chęć ciągłego uczenia się od najlepszych. Na wszystkich kolejnych stanowiskach państwowych wyróżniał się kompetencją, rzeczowością i efektywnością działania. Skupiał wokół siebie ludzi, których przyciągał wizją celu połączoną z umiejętnością znajdowania i wykorzystywania odpowiednich narzędzi. Był przywódcą, bo dawał osobisty przykład, a jego słowa nie rozmijały się z czynami.

 

Skromny, chciał pozostawać na drugim planie, choć ani wzrost, ani uzyskiwany autorytet mu tego nie ułatwiały.

Jego żelazne zasady budziły u wielu zawstydzenie pokrywane marnymi żartami. Był erudytą umiejącym dowcipnie nazwać rzeczy najpoważniejsze. Szanował rozmówców, nawet gdy byli wobec niego niesprawiedliwi. Nie ustępując ze swoich zasad i poglądów potrafił łagodzić konflikty.

 

Był prawy w prawdziwym, zapomnianym sensie tego słowa. Obejmował stanowiska polityczne i pełnił na nich Służbę. Politykę jako roztropną pracę dla dobra wspólnego miał w sercu, a nie na ustach.

 

Gdyby żył dłużej, nazwalibyśmy go mężem stanu.

bottom of page