top of page
Jarosław Kaczyński o Władysławie Stasiaku
Był człowiekiem niezwykłym, państwowcem. Nigdy nie należał do partii, ale był związany od początku lat 90. z naszym środowiskiem. Był w tym środowisku człowiekiem bardzo ważnym i człowiekiem odgrywającym istotną rolę; bo był wzorem, człowiekiem, w którym trudno było znaleźć jakąś skazę. Przygotowany znakomicie do wypełniania swoich ról, oddany sprawie.
 
Miał być kandydatem na prezydenta Warszawy i jestem przekonany, że miał wielką szansę, żeby w tych wyborach zwyciężyć. Ale był też w naszym środowisku traktowany jako przyszły kandydat na prezydenta Polski. Był człowiekiem, o którym myśleliśmy, że w tym kolejnym, po moim pokoleniu – bo był prawie o pokolenie młodszy – będzie osobą, która zajmie najwyższe stanowisko, która będzie kierowała polskimi sprawami.
 
Stanowił swego rodzaju punkt odniesienia dla bardzo wielu innych i był kimś, kogo nam zazdroszczono, tak bardzo, że nawet mimo tej wielkiej wojny między naszą formacją a PO, w pewnym momencie premier Donald Tusk zapytał mojego śp. Brata prezydenta Lecha Kaczyńskiego, o to, czy – można powiedzieć – nie wypożyczyłby Władysława Stasiaka do jego rządu. Chodziło wtedy o stanowisko ministra obrony narodowej. Powinien stać się jednym z patronów dobrej polskiej administracji, która będzie służyła Rzeczypospolitej, tak jak powinna służyć.
bottom of page