top of page
Nie ma wolności bez państwowości!

 

Państwo musi być zdolne nie tylko do formułowania własnych interesów, ale i do ich realizacji. Wtedy jest suwerenne. W słabym państwie elity polityczne mogą być zdolne do sformułowania, określenia strategicznego interesu państwa, natomiast nie są w stanie podjąć skutecznych działań na rzecz jego osiągnięcia. Ze słabości państwa wynika więc ograniczenie suwerenności, które ma charakter zarówno wewnętrzny (jeśli państwo nie jest w stanie zapanować nad partykularyzmem interesów grupowych), jak i zewnętrzny (jeśli nie potrafi oprzeć się naciskom innych państw i struktur międzynarodowych).

 

Im silniejsze od wewnątrz państwo, tym mniejszy stopień jego podatności na presję zewnętrzną i ograniczenia jego suwerenności w instytucjach ponadnarodowych.

Bez wzmocnienia państwa nigdy nie będziemy odgrywać podmiotowej roli w ramach UE. Sprawność struktur państwowych jest warunkiem takiego włączenia się Polski w struktury europejskie i globalną gospodarkę, które przyniesie nam korzyści. Do tego potrzeba jednak skuteczności we wdrażaniu służących temu zasad i regulacji unijnych oraz w absorpcji środków finansowych.

Niektórzy przeciwnicy silnego państwa starają się nam wmawiać, że jest ono nie do pogodzenia ze społeczeństwem obywatelskim. To z gruntu fałszywa teza. Jest wręcz przeciwnie. Tylko silne instytucje państwowe są w stanie zapewnić swobodny rozwój społeczeństwa obywatelskiego: określając jasne zasady, pilnując ich przestrzegania, gwarantując równość szans. Dojrzałe społeczeństwo obywatelskie nadaje zaś naturalną dynamikę państwu.

 

Aktywność państwowa w życiu społeczno-gospodarczym nie musi wcale ograniczać wolności jednostki i hamować indywidualnej inicjatywy. Warto więc, by ci, którzy zarzucają państwu, że w dużym stopniu ponosi odpowiedzialność za to, że nie stworzono warunków sprzyjających wzmocnieniu obywatelskiej aktywności, pamiętali, jak niewiele zrobiono i robi się dla wzmocnienia instytucji państwowych.

Nie da się normalnie żyć, korzystać z praw i rozwijać bez instytucji, które to skutecznie zagwarantują. Bezpieczeństwo życia i rozwoju, to podstawowe zadanie państwa. Ktoś musi nas chronić przed zagrożeniem zewnętrznym i wewnętrznym, ktoś musi egzekwować umowy i rozstrzygać spory. Co więcej, robić to jak najbardziej skutecznie i obiektywnie.

 

W interesie ogółu. Na pewno nie zrobią tego różne grupy wpływu – te sformalizowane, jak i nieformalne. One działają nie w imieniu społeczeństwa, choć często uzurpują sobie do tego prawo, ale we własnym, partykularnym interesie. Inicjatywy obywatelskie, stowarzyszenia, różnego rodzaju przedsięwzięcia społeczne mogą się spokojnie rozwijać tam, gdzie są czytelne zasady i gdzie przestrzeganie tych zasad jest egzekwowane. W silnym państwie obowiązuje realna równość wobec prawa, a losy obywatela nie zależą od widzimisię polityka czy urzędnika. W silnym państwie nie zmienia się ciągle przepisów. Siłę państwa poznaje się nie po ilości ustanawianych zasad, a po konsekwencji w ich stosowaniu.

Jest to szczególnie widoczne na płaszczyźnie gospodarczej. Konieczność gospodarki rynkowej jest poza sporem. Jednak wolny rynek nie może zastąpić państwa, bo nie jest w stanie rozwiązywać wszystkich problemów. Choćby dlatego, że nie wszyscy chcą się podporządkować regułom wolnej konkurencji. Ktoś musi stać na straży przestrzegania ustalonych zasad. Państwo nie może ograniczać się jednak tylko do postulowanej przez liberałów roli nocnego stróża. Ktoś bowiem musi też ustalać neutralne reguły gry i dostosowywać je do wymogów współczesności. Zająć się również tymi, którzy nie radzą sobie w wolnorynkowych warunkach. Ich zupełne odrzucenie i zepchnięcie na margines grozi poważnymi wstrząsami o charakterze społeczno-politycznym. Któż inny, jak nie państwo, ma wziąć na siebie choćby mediacyjną rolę w tak ważnym elemencie współczesnej gospodarki i społeczeństwa, jak w relacjach pracownik–pracodawca?

Popularne jest przeciwstawianie wolnego rynku i swobód gospodarczych silnemu państwu. Tymczasem wcale się to nie wyklucza. Więcej nawet – silne państwo może znacząco przyczyniać się do rozwoju gospodarki wolnorynkowej. Warto przytoczyć przykład Wielkiej Brytanii, gdzie sukcesy gospodarcze Margaret Thatcher w wielkim stopniu wiązały się z odbudową autorytetu prawa i silnego państwa. Mam nadzieję, że nikt nie uzna „Żelaznej Damy” za trybuna etatyzmu.

Obecna na całym świecie interwencja władz państwowych wobec kryzysu finansowego, pokazuje znaczenie państwa dla stabilizacji sytuacji finansowej i szerzej, gospodarczej. Zwolennicy osłabiania państwa mówią o negatywnym wpływie struktur i instytucji państwowych na gospodarkę.

 

Zarzucają państwu, że paraliżuje przedsiębiorczość i rozwój wolnego rynku. Jednym z najczęściej przytaczanych argumentów jest niezwykle uciążliwy proces rejestracji firm. Jednak czy biurokracja, lawina procedur i formalności administracyjnych, które odczuwa zwykły obywatel, są przejawem siły państwa? Nie, wręcz przeciwnie! Budowa kolejnych i kolejnych procedur i struktur świadczy o słabości państwa, które przyznaje się w ten sposób do swej nieskuteczności. To dowód nie na siłę i wszechwładzę państwa, lecz na jego rozkład, korupcję a jednocześnie przeładowanie funkcji.

 

Oznacza to, że państwo nie spełnia zasadniczych warunków, które muszą zaistnieć, aby społeczeństwo mogło w pełni wykorzystać pracę, inicjatywę i swoje zasoby materialne. Pochodzący z Peru wybitny ekonomista Hernando de Soto wymienia trzy takie warunki: zagwarantowane przez państwo prawa własności, promocja przez prawo solidności umów służących do regulowania i przekazywania praw, określenie odpowiedzialności w przypadkach nie objętych warunkami i postanowieniami umowy. Warto też w tym miejscu raz jeszcze zacytować Fukuyamę, który pisze o konieczności rozróżnienia siły państwa (zdolności do planowania i realizowania polityki oraz egzekwowania prawa w sposób jasny i dla wszystkich zrozumiały) od jego zakresu (szeregu funkcji realizowanych przez rząd).

Pismo BBN „Obserwator” nr 1/2008

bottom of page